Stan Naszej Unii


Stan Naszej Unii

Zacząłem dzień słuchając Hillary, słuchając Obamy i płakałem pod prysznicem. Wyniki wczorajszych wyborów były miażdżące. Czy reprezentowali supremację nienawiści? Być może. Van Jones, genialny działacz polityczny i komentator, nazwany sukcesem Trumpa „biały lash”.


Wcześniej dzisiaj rozmawiałem z klientem. To jest północno-zachodni Pacyfik, więc tak jak ja, pochyla się w lewo. Walczyliśmy ze zdumieniem. Wspomniał, że ostatniej nocy odpowiedział na rozpacz żony przypływem opiekuńczości. Próbował ją uspokoić i uciszyć. Niestety nie była to odpowiedź, której szukała. Wzrosło napięcie. Wpatrywał się we własne poczucie bezsilności. I wewnętrznie, ja też. Co teraz?

Jesteśmy podzielonym narodem. Rzucamy w siebie sztyletami. Boimy się innych od nas. Widzimy „innych” jako wroga. Błędnie wierzymy, że jesteśmy lepsi od tych, którzy mają mniej, mniej myślą, posiadają mniej niż my sami. To właśnie ujawniły te wybory. Jesteśmy też winni oczerniania „innych”, w tym przypadku „innych”, którzy głosowali inaczej niż my. My także wpadamy w ten cykl nienawiści. To musi się skończyć.

Zrozumienie naszych różnic

Przeczytaliśmy Praca Anatola Rapoporta o tym, jak narody zawierają pokój. Był bardzo mądry. Powiedział: „Najpierw narody muszą usłyszeć, zrozumieć, podsumować i potwierdzić swoje punkty widzenia, zanim nastąpi perswazja”.

Pary, które odniosły sukces, zademonstrowały tę samą zasadę w naszym laboratorium badawczym. Dopiero po uprzednim wysłuchaniu i zrozumieniu udało im się dojść do kompromisu. Złożyliśmy spostrzeżenia Rapoporta w plan rozwiązywania konfliktów par i przetestowaliśmy go. Jak na razie wygląda na to, że działa.


Stoimy teraz przed większym wyzwaniem. Niektórzy z naszych sąsiadów są dla nas „inni”, a my jesteśmy dla nich „inni”. Jak po tym wszystkim żyjemy teraz razem?

Musimy słuchać bez wskakiwania sobie do gardeł. Naprawdę słuchaj. Czego doświadczyli? Co oni wycierpieli? Dlaczego są tak źli? A co ważniejsze, czego najbardziej się boją? Bo to strach napędzał te wybory. Strach przed utratą pracy i biedą, strach przed byciem prześcigniętym, prześcigniętym, prześcigniętym, prześcigniętym technologicznie, prześcigniętym przez większość, przewyższonym liczebnie, prześcigniętym, prześcigniętym, prześcigniętym, płciowe, przebarwione, przeładowane. Tyle obaw. Strach prowadzi nas do wnętrza. Pochylać głowy w ignorancji i zakrywać to wszystko gniewem.


Być może jestem optymistą, ale wierzę, że jedyną drogą naprzód jest słuchanie i „dobre słuchanie”. Słuchaj „innych”, a nie tylko tych, do których jesteśmy podobni. Słuchaj, aż złamie nam to serca. Posłuchaj bólu, strachu, utonięcia. Zadawać pytania. Zwróć uwagę. I tylko wtedy, gdy dogłębnie zrozumiemy „innego”, kimkolwiek on jest, przedstaw własne pomysły do ​​rozważenia.

Musimy również dotrzeć do zagrożonych – muzułmanów, Żydów, mormonów, Afroamerykanów, Latynosów, Azjatów, rdzennych Amerykanów, członków społeczności LGBTQ, imigrantów, kobiet, osób niepełnosprawnych, wszystkich, których prawa i życie są zagrożone , nasza dumna tęcza ludzi. I czekaj. Chodźmy do pracy.