To dlatego Twoje dziecko Cię nie słucha


To dlatego Twoje dziecko Cię nie słucha

Budzę się wcześniej niż zwykle i chowam się w łóżku na kilka cennych minut czytania, gdy w połowie akapitu przerywa mi płacz. Mój trzylatek otwiera mi drzwi i rzuca się na łóżko.


Sięgam po uścisk. 'O co chodzi?'

Ignoruje mnie i krzyczy głośniej.

'Dlaczego jesteś tak smutny?'

Krzyczy głośniej i uderza we mnie.


„Cóż, nie chcę spędzać czasu z kimś, kto na mnie krzyczy”. Wstaję i idę do łazienki.

Podąża za nim, krzyki odbijające się echem od płytek.


Ale naprawdę powinnam wiedzieć lepiej, niż pytać, dlaczego mój syn jest smutny, ponieważ książka, którą właśnie przerwał – ponadczasowa książka Adele Faber i Elaine Mazlish „Jak mówić, żeby dzieci słuchały i słuchały, żeby dzieci mówiły” – ostrzegała mnie przed pytaniem, dlaczego kiedy radzenie sobie ze zdenerwowanym dzieckiem.

Uczucia dzieci są prawdziwymi uczuciami

W fundamentalnym rozdziale ich książki, pierwotnie opublikowanej w 1980 roku, a ostatnio w 30th Anniversary Edition, Faber i Mazlish demonstrują wiele sposobów, w jakie rodzice minimalizują lub odrzucają uczucia swoich dzieci: Dziecko skarży się na to, że jest gorąco, a rodzic odpowiada przez mówiąc dziecku, żeby założył zimową kurtkę. Dziecko skomle z powodu cięcia papieru, a rodzic uważa, że ​​to nic wielkiego.


Dla Fabera i Mazlisha te odrzucone uczucia są wczesnym naruszeniem zaufania między rodzicami a ich dziećmi. Podstawą podejścia Faber i Mazlish do rodzicielstwa jest uznanie uczuć dzieci. Nie odrzucam. Nie minimalizując. Nie skakać, by wyjaśnić, obwiniać lub rozwiązywać problemy. Po prostu potwierdzam.

Faber i Mazlish oferują cztery sposoby, dzięki którym rodzice mogą uznać uczucia swoich dzieci. Rodzice mogą po prostu patrzeć na swoje dzieci i słuchać. Mogą oferować krótkie potwierdzenia, takie jak „Widzę” lub „Aha”. Potrafią identyfikować uczucia. Lub mogą dać swoim dzieciom swoje „wymyślone marzenia”, takie jak „Czy nie byłoby wspaniale, gdybyśmy mogli nosić szorty zimą?” lub „Chciałbym, żebyśmy mogli zbudować maszynę leczniczą do cięcia papieru!”

Dzieci mogą nie rozumieć swoich uczuć

Faber i Mazlish dodają specjalne ostrzeżenie przed „dlaczego”. Chociaż niektóre dzieci potrafią w tej chwili wyjaśnić swoje uczucia, wiele nie. Dla tych dzieci, pytanie, dlaczego tylko pogarsza sytuację. Oprócz pierwotnego cierpienia muszą teraz przeanalizować przyczynę i znaleźć rozsądne wyjaśnienie. Często dzieci nie wiedzą, dlaczego czują się tak, jak czują. Innym razem niechętnie ci powiedzą, ponieważ obawiają się, że w oczach dorosłego ich rozum nie będzie wystarczająco dobry (np. „Za to płaczesz?”).

To, czego dzieci potrzebują, twierdzą Faber i Mazlish, to zrozumienie i szacunek, a nie kwestionowanie ich uczuć.


Wyobraź sobie, że odbierasz telefon od kogoś, kogo znasz od dawna, może od rodzeństwa lub drogiego przyjaciela. Już sam ton ich głosu sprawia, że ​​mówisz takie rzeczy jak „Brzmisz zmęczona” lub „O nie, nie możesz czuć się dobrze” lub „Brzmisz, jakbyś miał wspaniały dzień”.

Ale kiedy rozmawiasz z dzieckiem, które jest z tobą w pokoju i oferuje mnóstwo wskazówek, jak się czuje, pytasz: „Co się dzieje?” lub „Dlaczego płaczesz?” Mimo że staramy się przekazywać empatię, te zwroty sprawiają, że wydaje się, że tak naprawdę nie słyszymy naszych dzieci.

Czy musiałem wiedzieć, dlaczego mój syn był smutny, aby zrozumieć jego uczucia? Wiedziałem, że jest smutny, ale nie uznałem jego uczucia. Zamiast tego, odruchowo wkroczyłem, aby rozwiązać płacz dowolnym wyjaśnieniem, które tym razem pasowało do jego sytuacji.

Może mój syn płakał, bo obudzili go sąsiedzi. Może płakał, bo miał koszmar z indykiem. Może płakał, bo było mu za gorąco lub za zimno. Może płakał, ponieważ dzieci często tak robią. Sięgając po niego, wyraźnie próbowałam pocieszyć. Ale czy moje „dlaczego” dodało do tego? Czy miało znaczenie, dlaczego płakał, czy że szukał u mnie pocieszenia?

„Dlaczego” brzmi jak oskarżenie

Kiedy zacząłem słuchać siebie, zdałem sobie sprawę, że często pytam o jakąś wersję „dlaczego?” w odpowiedzi na prawie wszystkie wybuchy emocjonalne mojego dziecka. O co chodzi? Dlaczego płaczesz? Dlaczego czujesz się smutny? Dlaczego się śmiejesz?

W najgorszych chwilach „dlaczego” może stać się oskarżeniem rodzica. Dlaczego nie powiedziałeś mi, że potrzebujesz pomocy w odrabianiu lekcji? Dlaczego złamałeś wszystkie swoje ołówki? Dlaczego nie pamiętałaś o wyprowadzeniu psa? Dlaczego zrobiłeś to swojej młodszej siostrze?

Tego rodzaju pytania, jak twierdzą Faber i Mazlish, stawiają dzieci w sytuacji bez wyjścia. Albo identyfikują się jako nieodpowiednie, albo zaczynają się bronić, obwiniając innych. Żadna z tych pozycji nie pomaga dzieciom w rozwiązywaniu ich problemów.

Wyłączanie „dlaczego”

Po przeczytaniu sugestii Fabera i Mazlisha, aby nie pytać dlaczego, postanawiam zacząć uznawać uczucia mojego syna. Moja następna szansa pojawia się później tego ranka, kiedy wbiega do kuchni i krzyczy: „Pada!” zanim zapadnie się w szloch.

„Dlaczego jesteś smutny, to…” Łapię się i zmieniam kurs. „Jesteś smutny, że pada”.

'Tak.'

„Czasami szum deszczu może być przerażający”.

'Tak.'

Mój syn przytula się i pyta, czy możemy poczytać książkę. Wybieram „Are You Ready to Play Outside” Mo Willemsa, co wydaje się odpowiednie, biorąc pod uwagę nastrój mojego syna co do pogody.

Zwracanie się „dlaczego” na siebie

Faber i Mazlish przekonują, że nie pytają „dlaczego”, gdy nasze dzieci zmagają się z negatywnymi emocjami. Chociaż skupiają się na dzieciach, ich książka sugeruje również jeszcze ważniejsze pytania „dlaczego”:

Dlaczego rodzice tak szybko lekceważą lub pomniejszają uczucia swoich dzieci? Dlaczego tak się denerwujemy lub czujemy się nieswojo z powodu okazywania przez nasze dzieci negatywnych emocji?

Niezwykle trudno jest rozważyć uzasadnienie naszych własnych decyzji rodzicielskich. Ludzie spędzają lata na terapii, odpowiadając na to pytanie. Ale prawdopodobnie prawdą jest, że wielu z nas ma nadzieje i marzenia dotyczące naszych dzieci. Chcemy, aby byli szczęśliwi, spełnieni i odnieśli sukces. Ich negatywne emocje wydają się dowodem na to, że nie prosperują.

Jeśli nie chcemy, aby nasze dzieci gniły przy najmniejszej prowokacji, aby w rzeczywistości rozkwitały pomimo trudnych czasów, musimy pomóc im zidentyfikować i zająć się ich emocjami.