Opinia: Cztery zasady chwały i potrzeba różnorodności


Opinia: Cztery zasady chwały i potrzeba różnorodności

W ten weekend przeczytałem Cztery zasady Gottmana dla lepszej Ameryki i wysłuchałem wywiadu Johna Glory'ego w The Arthur Brooks Show. Jako wielki fan Johna i Julie Glory oraz The Glory Institute mam świadomość, że ich badania i mądrość są darem dla milionów małżeństw i związków. Mój mąż i ja ogromnie skorzystaliśmy z ich nauk.


Rozmowa stanowiła świetną platformę dla Metoda chwały , zwłaszcza jeśli chodzi o pogardę, najgorszy z Czterech Jeźdźców Apokalipsy. John mówił o tym, jak możemy naprawić relacje w Ameryce, traktując się nawzajem z empatią.

Z jednej strony całkowicie zgadzam się z zaproponowanymi czterema zasadami. Jednak to, co mnie wyróżniało, to brak różnorodności w rozmowie. Była to kolejna rozmowa między białymi mężczyznami o problemach rasowych w Ameryce, bez zaproszenia tych, którzy żyją w tej rzeczywistości.

Pozwólcie, że coś wyjaśnię. Ja jestem. A. Kobieta. To moja deklaracja. Moje pierworodztwo. Moja prawda. Przypomina mi się moja kobiecość codziennie, od momentu przebudzenia do momentu zamknięcia oczu.

My jako kobiety spełniamy każdy z naszych wielu tytułów, obowiązków i wiele więcej, ale ciągle mamy do czynienia z kimś innym, mówiącym nam, jak powinniśmy się czuć jako kobiety we własnym ciele. Mężczyźni czują się upoważnieni do powiedzenia nam, co to znaczy być kobietą. Niesprawiedliwe lekcje omijają to, co w rzeczywistości wygląda zniewieściały krąg życia.


Należy pamiętać, że niezależnie od tego, czy ta męska perspektywa pochodzi od eksperta, czy studiów podyplomowych, niezależnie od jej prestiżu, nigdy nie da prawdziwego zrozumienia tego, jak się czujemy.

Teraz jest rok 2018 i mężczyźni zaczęli angażować się, a nawet szanować stanowisko i wkład kobiet w projekty zniewieściałości. Podobnie #Ruch MeToo dodaje własne, emocjonalne akcenty do płótna codziennego życia wielu kobiet, a niesprawiedliwe piętno, że mizoginia jest tylko sposobem na życie, w końcu zostaje zakwestionowane.


Czuję, że powinienem wspomnieć, że też jestem czarną kobietą. I dzięki temu codziennie przypomina mi się kolor mojej skóry, od momentu otwarcia oczu do momentu ich zamknięcia. Więc jak to jest być czarną kobietą słuchającą białych mężczyzn dyskutujących o rozwiązywaniu problemów nienawiści i rasizmu w Ameryce? Mówiąc prosto, jak zwykle czułem się pominięty.

Nie czułem się reprezentowany ani zaproszony do dyskusji. Czułem się tak, jakby biali mężczyźni decydowali o najlepszym sposobie radzenia sobie z moimi cierpieniami, nie pytając, czy czuję się związany z tym, co zostało przez nich ustalone dla mnie. Jeśli mamy wprowadzać zmiany w tym kraju, potrzebujemy czegoś więcej niż białej męskiej perspektywy. Wiem to, bo widziałem, jak to się dzieje.


Na początku tego roku brałem udział w grupie o Liderzy C3 w Seattle o nazwie United We Stand (UWS). Biali mężczyźni i kobiety byli sparowani z kolorowymi mężczyznami i kobietami. Przez 10 kolejnych miesięcy spotykaliśmy się raz w miesiącu, aby przedyskutować nasze poglądy na tematy, które krążyły w mediach. Odkryliśmy, że nasze punkty widzenia były różne, łączyły się ze zrozumieniem tego, co uważaliśmy za słuszne i oparte na prawdach, których nas uczono, i realiach, w których żyliśmy.

Celowo musieliśmy się poznać. Musieliśmy celowo zaprosić się do stołu. I to było boleśnie chwalebne, otwierające oczy 10 miesięcy. Zagłębiliśmy się w części relacji, które ujawniały poziomy pogardy, o których nie zdawaliśmy sobie sprawy. Dzięki temu procesowi zaczęliśmy doświadczać życia razem, ze wszystkimi jego brzydkimi zmiennymi, w świadomej wspólnocie ze sobą.

Odkryliśmy, że bardzo trudno jest usłyszeć od ludzi, gdy nie czujesz się widziany. I bardzo trudno jest słuchać ludzi, których nie możesz zobaczyć. Ogólnie rzecz biorąc, musieliśmy po prostu nauczyć się nie tylko postrzegać rzeczy inaczej, ale także szukać rzeczy, o których nie wiedzieliśmy, że istnieją. To trudna lekcja, widzieć bez widzenia.

Wyraziliśmy nasze różnice i nasze uprzedzenia. Rozmawialiśmy swobodnie o tym, że nie chcemy być rasistami ani nie brzmieć jak rasiści tylko dlatego, że brakuje nam zrozumienia. Ćwiczyliśmy widzenie ze strachem i bez strachu. Spośród tych obaw, strach przed niezrozumieniem często pojawiał się na pierwszym miejscu podczas naszych rozmów.


Nawet mój własny strach przed byciem niewidzialnym jako czarna kobieta w Ameryce został w końcu uświadomiony, a następnie zwerbalizowany. Miałem okazję rzucić wyzwanie moim rówieśnikom i osobom spoza mojej rasy, aby zobaczyli mnie więcej niż to naganne portretowe społeczeństwo o mnie namalowało. To zobowiązanie było wielkim początkiem do zobaczenia tchórzostwa pogardy w jego najbrzydszej formie, cicho chowającego się za spódnicami ignorancji.

Słuchanie pogardy i odpowiadanie z empatią i ciekawością, jak sugeruje Glory, jest najtrudniejsze, gdy jest skierowane do ciebie. Jak możemy leczyć ludzi z ich własnej nienawiści? Nie możemy. To jest coś, czego sami muszą się nauczyć. Możemy być jedynie latarnią, która rzuca światło na ich podziały.

Jak wspomniałem, bardzo skorzystałem z Metody Chwały w moim własnym małżeństwie. I chcę, żebyście wiedzieli, że wypowiadam się całkowicie za badaniami Glory nad skutkami pogardy i szkodami, jakie ona wlewa w szczeliny fundamentów związku.

Cztery zasady Gottmana są zdecydowanie krokiem we właściwym kierunku. Ale same w sobie nie wystarczą. Musimy spędzać więcej czasu z większą liczbą ludzi, którzy wyglądają i żyją inaczej niż my. Potrzebujemy chęci do zaangażowania i mamy nadzieję, że wydarzy się coś wspaniałego, tak jak to się stało z United We Stand. Z niecierpliwością czekam na więcej takich rozmów w przyszłości.

Słuchanie jest tym, co nas uczy, rzuca wyzwanie i ostatecznie leczy. Dopiero kiedy naprawdę zaczniemy inaczej słyszeć ludzi, zobaczymy, jak pogarda dzieli nasz kraj.

Więc słuchaj kobiet. Posłuchaj ludzi kolorowych. Zaproś ich do stołu, bo tak jak nikt nie rozumie kobiet lepiej niż kobieta, tak nikt nie rozumie ucisku rasowego lepiej niż rasowo uciskany.