Randki z mężczyzną 16 lat młodszym zmusiły mnie do dorosłości


Randki z mężczyzną 16 lat młodszym zmusiły mnie do dorosłości

przez Darę Poznań


Zrezygnowałem z miłości. W wieku 36 lat moje wieloletnie marzenie o odnalezieniu własnej osoby i posiadaniu rodziny zostało zastąpione nowym marzeniem o pełnym i szczęśliwym życiu jako samotna kobieta. Wyobraziłem sobie podróżowanie po świecie, organizowanie kolacji dla innych singli, cieszenie się bezwarunkową miłością do ratowania schroniska i realizowanie mojego życiowego marzenia o pisaniu. Za mną byłyby niekończące się rozczarowania, niezaspokojone potrzeby i niewidzialne uczucia, które charakteryzowały moje przeszłe związki. Wyglądało na to, że prawdziwa miłość mnie nie znajdzie. Poddałem się i ruszyłem dalej.

Aż pewnego dnia złapałem się na kanapkę. Wracając z pracy do domu, zatrzymałam się w delikatesach, które lubiłam. Zrobił moje warzywko na pszenicy, trzymaj papryczki bananowe. 'Czy jesteś wegetarianinem?' on zapytał. Powiedziałem mu, że jestem. Opowiedział mi o interesującym filmie dokumentalnym, który ostatnio obejrzał na kampusie, na temat korzyści zdrowotnych płynących z jedzenia produktów roślinnych. Podziwiałem jego tatuaże i zauważyłem jego seksowny głos. Przypuszczając, że miał 25 lub 26 lat, uznałem za wstyd, że był dla mnie za młody. Miałem 36 lat. Do tej pory myślałem, że 35 to dla mnie za mało.

Kilka dni później poczułem kolejną tęsknotę za warzywną kanapką, wraz z kolejnym spojrzeniem na przystojnego wytatuowanego producenta kanapek. Miałam dobry dzień z włosami i miałam ochotę na flirt. Tego dnia poznałem jego imię: Austin. Przez następne dwa tygodnie jadłem wegetariańskie kanapki, jakby to była moja praca. Za każdym razem, gdy go widziałem, nerwowa energia rosła. Byliśmy dwójką niezdarnych idiotów wchodzących ze sobą w interakcję. Jego nerwowość karmiła moją nerwowość. Czułam, jak moja twarz imituje pomidora, ilekroć na mnie patrzył. Moje serce przyspieszyło. Było oczywiste wzajemne przyciąganie i była to świetna zabawa. W tym czasie wyszukiwał mnie w Google, czytał mojego bloga i znalazł mnie w mediach społecznościowych. Napisał mi wiadomość, aby pochwalić moje pisanie.

Pewnego dnia dzwonił do mojego zamówienia i zapytał, kiedy znowu się ze mną zobaczy. Zaskoczony powiedziałem, że jestem tam cały czas i zobaczy mnie za kilka dni. „Wiesz, co mam na myśli”, powiedział, „nie tutaj”. Kazałem mu wysłać wiadomość. Zrobił to dwa dni później i dałem mu swój numer telefonu. Zadzwonił następnego dnia, kiedy jechałam Charlotte Street. Doceniam jego podejście – okazując wyraźne zainteresowanie, ale nie będąc zbyt chętnym. Przygotowałem się, żeby go łatwo zawieść. „Jestem świeżo w związku” – powiedziałem mu. „Nie jestem gotowy, aby wskoczyć w coś nowego. Poza tym jestem pewien, że jesteś dla mnie za młody.


„Dusze nie mają wieku” – powiedział.

'Ok dobrze. Ile lat ma twoje obecne ludzkie wcielenie? – spytałem żartobliwie. On śmiał się.


„Mam 21 lat” – powiedział. Prawie zjechałem z drogi.

– Jak już mówiłem – kontynuowałem – jesteś za młody, a ja i tak nie mam zamiaru się teraz umawiać.


„Ok, a może będziemy wtedy przyjaciółmi? Chcę cię tylko poznać.'

Byłem trochę niechętny, ale planowałem wypić z nim drinka „tak jak przyjaciele” w następne niedzielne popołudnie. Spotkaliśmy się w restauracji o nazwie The King James. Rozmowa była płynna. Miał w sobie taką głębię i piękną otwartość. Po 20 minutach mieliśmy nasz pierwszy pocałunek i wiedziałam, że mam kłopoty. Godzinę później byłem zakochany.

Nie wierzyłem, że to może trwać. Jednak było w nim coś tak pociągającego i urzekającego, że nie mogłam się oprzeć. Połączenie między nami było tak ogromne, że uznałem, że warto byłoby jeździć na nim, dopóki się nie rozbije i nie spłonie, co byłem pewien, i wkrótce. A kiedy to się stanie, zapadnę się w kupę popiołów, a potem pozbieram się z powrotem i nie będę żałować. Czuć to uwielbiane, mieć tę pasję szalejącą we mnie, być tak pochłoniętym w czystej ekstazie, nawet przez tydzień lub dwa, było warte rozbicia mojego serca na miliony kawałków. Kochałam to, kim byłam, kiedy byłam z nim – bezbronna, zabawna, hojna i beztroska. Dałam mu dwa miesiące topów.

Cztery lata później leży obok mnie, oglądając film dokumentalny na swoim iPhonie, kiedy to piszę. Planujemy wziąć ślub w 2020 roku, za rok. Ale zanim zaczniesz wyobrażać sobie, że przez cały ten czas był to nieustanny stan błogości, pozwól mi wyjaśnić sprawę: to była najbardziej bolesna i wymagająca relacja w moim życiu.


Przez kilka miesięcy mieliśmy nieprzyzwoitą obsesję na punkcie siebie nawzajem, spędzając długie okresy czasu, wpatrując się sobie w oczy i wyrażając z wielkimi emocjami, jakie to szczęście, że oboje czuliśmy się szczęśliwi, że się znaleźliśmy. 'Kim jesteś?' Zapytałbym go. 'Skąd się tu wziąłeś?' pytał mnie. Byliśmy zahipnotyzowani i zakochani w sobie. To było naprawdę pełnowymiarowe uzależnienie. Byliśmy „tę” parą – tą, którą kochasz nienawidzić.

Mimo to przez pierwsze dwa lata czekałem, aż wszystko się rozpadnie. Bałem się chodzić na całość, codziennie szukać oznak, że to się nie powiedzie. Wierzę, że to Thoreau powiedział: „Nie liczy się to, na co patrzysz, tylko to, co widzisz”. Za każdym razem, gdy widziałem w nim cechę, która mnie wciągała, szukałem dwóch, które mnie odpychały i oczywiście je znajdowałem. Tak, jest głęboki i skoncentrowany na sercu, ale za dużo drzemie i gra w gry wideo. Jasne, że chce się uczyć i rozwijać w związku, ale jest zapominalski i nadmiernie wrażliwy. Jest cudownie spostrzegawczy i nastrojony, ale jest kapryśny i nie oszczędza pieniędzy. I tak dalej.

To zachowanie stało się niemal samospełniającą się przepowiednią. Zaryzykowałam utratę wszystkiego i nigdy tak naprawdę nie wiedziałam, co mogło być. Niebezpiecznie się do tego zbliżyłem. Rządził mną raczej strach i zranienie niż miłość i pełnia. Nie nauczyłem się jeszcze kochać, tylko odczuwać miłość. A ja jeszcze nie zagoiłam ran, które wytworzyły we mnie nieprzystosowawcze wzorce, spowodowały, że głęboko zraniłam osobę, którą kocham, a także opierałam się i odpychałam to, czego pragnęłam bardziej niż cokolwiek na świecie – czystą i nieskrępowaną miłość, bezpieczną i ufny związek, piękna i nierozerwalna więź — z nim.

Świadomość, jak bardzo chciałam z nim żyć, przerażała mnie. To było okrutne, że mogłem pragnąć tego mężczyzny, TEGO mężczyzny, 16 lat młodszego ode mnie i który, jak sądziłem, na pewno mnie porzuci i zrani. Dlatego próbowałem zniszczyć moje pragnienie, zbierając wszelkie wady, błędy i niekonsekwencje, jakie mogłem znaleźć i rzucając je w niego jeden po drugim. Im głębiej opadałem, tym bardziej się bałem i tym bardziej szukałem niedoskonałości do wytykania i krytykowania. Pomyślałem, że mógłbym przestać go kochać, gdybym zdał sobie sprawę, jak bardzo był wadliwy i niedojrzały. Zamiast tego dałem mu dobry powód, żeby mnie zostawił, i bardziej niż kiedykolwiek bałem się, że to zrobi.

Wkrótce złapaliśmy się w destrukcyjny i bolesny wzór. Wysyłaliśmy słodkie SMS-y w ciągu dnia, dzwoniliśmy, żeby się zameldować: „Cześć kochanie, jak ci mija dzień? Tak bardzo za tobą tęsknię. Nie mogę się doczekać, żeby cię zobaczyć. Co mogę dla ciebie zrobić? Jestem ci bardzo wdzięczny. Wtedy nie spalibyśmy całą noc, kłócąc się – „Ty troszczysz się tylko o siebie! Nic nie jest dla Ciebie wystarczająco dobre! Nie słuchasz mnie! Zostaw mnie w spokoju! Nie mogę już tego robić!”

Rano wyciągał rękę ze swojej strony łóżka i delikatnie dotykał moich pleców. Odwracałem się, przytulaliśmy się i obficie przepraszaliśmy. Rozmawialiśmy o tym, jak okropnie jest walczyć w ten sposób i jak to robimy, i po prostu będziemy się kochać, być mili i delikatni. „Kocham cię, jesteś wszystkim, o czym kiedykolwiek marzyłem i będę cię kochać na zawsze. Nienawidzę cię, jesteś moim najgorszym koszmarem, a mnie nie ma. To stało się dwubiegunowym tonem naszego związku, który torturował nas oboje przez ponad 2 lata.

Moją główną obawą było „czy naprawdę mogę mu zaufać, czy mnie opuści?” Jego pytanie: „Czy naprawdę mogę jej zaufać, czy będzie nadal wątpić we mnie i w nas?” Od pierwszego dnia wierzył, że jesteśmy bratnimi duszami i że naszym przeznaczeniem jest znaleźć drogę i być razem. Twierdzi, że od razu wiedział, że jestem „tym jedynym”. Wszedłem w związek nieco bardziej sceptycznie nastawiony do takich pomysłów jak los i przeznaczenie. Jakiekolwiek różnice między nami zostały ujawnione, akceptował. Jedyne, co kiedykolwiek skrytykował we mnie, to sposób, w jaki go osądzałam i krytykowałam.

To pierwszy związek, w jakim kiedykolwiek byłam, który zmusił mnie do uzdrowienia siebie i stania się bardziej świadomym. Jest młody, ale też bardzo solidny. Wie, kim jest, czego potrzebuje i czego chce. Jest bezpieczny i utrzymuje zdrowe granice. Ma ogromną wiarę. Jest romantyczny i melancholijny, uparty i emocjonalny, artystyczny i dziki. Kiedy ma przy sobie, zawsze daje gotówkę bezdomnym, których mija na ulicy. Czasami modli się z nimi. Największą niespodzianką, z jaką się spotkałam, jest to, jak bardzo musiałam dojrzeć i dorosnąć, aby stworzyć z nim coś trwałego. Nie mogę się z nim zadowolić. Nie mogę go brać za pewnik. On tego nie będzie miał.

W zeszłym roku poszedłem na terapię, aby zająć się moim nie zagojonym bólem i nauczyć się kochać. Od tego czasu dokonałem odważnego wyboru, aby w pełni wybrać jego i ten związek. Nauczyłam się celowo podnosić i podziwiać to, co czyni go niepodobnym do nikogo, kogo kiedykolwiek znałam, i absolutnie nie do odparcia, i akceptować go za wszystko, czym jest, w tym znacznie młodszy. Dojrzałam emocjonalnie i psychicznie. Ten proces był dla mnie procesem dorastania na tyle, by móc poddać się temu, co jest dla mnie prawdziwe: jestem szaleńczo zakochany w znacznie młodszym mężczyźnie i śmiertelnie się boję. Jestem tak szczęśliwy, że mogę tak kochać i być kochanym, i muszę szanować i cenić tego mężczyznę i to, co dzielimy.

Strach, że różnica wieku w końcu nas dogoni, nigdy mnie nie opuszcza. Nie ma też nieposkromionej miłości, którą do niego czuję. Jestem podekscytowany, kiedy dzwoni. Nie mogę się doczekać naszego wspólnego czasu. Razem tańczymy, wygłupiamy się i histerycznie śmiejemy, płaczemy razem podczas smutnych scen w filmach, a dzieci rozmawiają z naszymi dwoma psami, na których punkcie oboje mamy ogromną obsesję. Przebywanie z nim sprawia mi na co dzień niesłabnącą radość. Walczymy o typowe rzeczy: pranie, sprzątanie, pieniądze i całą resztę. Na większość sposobów mamy normalne relacje. Jest młody, ale spędza większość wieczorów w domu, a nie co wieczór w barach, jak wielu jego rówieśników. Mówi mi, że nie jest jak większość ludzi w jego wieku.

Z różnicą wiekową wiąże się trochę humoru, jak wtedy, gdy musiałam mu wyjaśnić, kim są Żurawiny, albo kiedy nie rozumiem niektórych slangowych ludzi w jego wieku, co uważa za urocze. Naprawdę lubi, kiedy mówię, że coś jest „zajebiste”. Pozwalamy sobie na wzajemny wpływ. Myślę, że to naprawdę pomaga. Spotykamy się z przyjaciółmi i słuchamy nawzajem ulubionej muzyki. Czuję się z nim młody i żywy. Jest bardzo dumny z bycia ze starszą kobietą.

Kochanie i planowanie przyszłości ze znacznie młodszym mężczyzną jest dla mnie najszczęśliwszą i najbardziej brutalną rzeczą, jakiej kiedykolwiek doświadczyłem, a także najbardziej transformującą. To, czego zawsze pragnąłem, jest właśnie tutaj, a teraz mam tak wiele do stracenia. Czytamy razem, słuchamy podcastów i oglądamy filmy o tym, jak budować zdrowe relacje. Prowadzimy głębokie rozmowy o życiu, duchowości i miłości. Oboje cieszymy się szeroką gamą muzyki z różnych dekad. Chce razem chodzić na lekcje tańca i gotowania. Chwalimy się nawzajem. Sprawiamy, że jesteśmy lepsi. Gra też w gry wideo, lubi się naćpać, słucha gangsterskiego rapu i nigdy nie robił sobie prania ani nie szorował ani jednej toalety, zanim się razem zamieszkaliśmy.

Czyta Jezusa, kiedy ja czytam Junga. Piję kawę, a on pije słodką herbatę. Oglądam Gossip Girl, a on ogląda filmy dokumentalne o dinozaurach.

To wszystko jest dość przerażające i fantastycznie podniecające.

Wiele razy budziłem się o 2 lub 3 nad ranem i ogarniał mnie smutek, kiedy to się skończy. Spoglądałem na niego i próbowałem z całych sił po prostu w pełni docenić to, że w tym momencie był tutaj. Był ze mną. Byliśmy razem. Właśnie wtedy miałam największą miłość, jaką mogłam kiedykolwiek poznać. Ten kochający gangsterski rap, grający w gry wideo, mający obsesję na punkcie dinozaurów sprawia, że ​​kręci mi się w głowie jak diabli i chcę, żeby był ze mną na zawsze.

Nie wiem, co przyniesie nam przyszłość ani gdzie skończymy. Wiem, że nasza miłość jest prawdziwa. Został przetestowany. Sprawy potoczyły się naprawdę źle i oboje wciąż tu jesteśmy. I wiem, że chcę z nim przebywać. Miłość między nami trwa, a nawet stała się silniejsza. Mówimy o tym, jak kłopotliwe jest to, że nasze uczucia do siebie po prostu wydają się rosnąć i rosnąć, nieskrępowane znajomością, ogromnymi trudnościami czy strachem. Nie potrafimy tego wyjaśnić, ale jesteśmy za to bardzo wdzięczni.

On ma teraz 25 lat, a ja 41. Chociaż nie boję się już, że ludzie będą na nas dziwnie patrzeć, gdy zdadzą sobie sprawę, że jesteśmy parą, nadal martwię się, że pewnego dnia, gdy się starzejemy, gdy dorosnę, wiek zwycięży. to być tylko liczba, ale powód, dla którego związek nie może dłużej działać. Zdaję sobie sprawę, że to zbyt wiele, by mieć nadzieję, że spędzę z nim resztę życia. A może dowiem się, że miłość naprawdę zwycięża wszystko, nawet 16-letni związek, w którym kobieta jest starszym partnerem.

„Miłość to drżące szczęście” — napisał Kahlil Gibran. Te słowa przemawiają do mnie tak głęboko, że są teraz na stałe na moich plecach.

W relacjach chodzi o rezygnację z kontroli i poddanie się, co jest przerażające. I chociaż to nie gwarantuje, że się uda, to daje nam najlepszą szansę. Bez względu na wszystko, nie będę żałować. Jestem cały do ​​końca.