Znalezienie Julie Glory


Znalezienie Julie Glory

Kiedy Paul i ja się zakochaliśmy, mocno się zakochaliśmy. Byliśmy dla siebie wszystkim. Jednak wciąż uczyliśmy się kochać siebie i nie zdawaliśmy sobie sprawy z ilości bagażu, który ciągnęliśmy za sobą. Nasze dzieciństwo było czymś, z czego wciąż się leczyliśmy i to w naszej wzajemnej miłości odnaleźliśmy poczucie sanktuarium.


Nasz związek był jak wyspa i byliśmy rozbitkami. W naszych początkowych chwilach, czy to miesiące, czy lata, czuliśmy, że wszystko, czego potrzebujemy, to siebie nawzajem. Kochający wygląd i fizyczne połączenie – nie tylko seksualne, ale prawie na poziomie kosmicznym – wydawało się, że nasze dusze potrzebują siebie nawzajem, aby oddychać.

Niemniej jednak, w jednej chwili miłość się kończy i pojawia się pogarda. Osoba, którą uwielbiasz, stała się teraz osobą, której nienawidzisz. Powoli stają się twoim wrogiem. Paul i ja nie różniliśmy się. Próbowaliśmy rozwiązać problemy, jakie moglibyśmy, dzięki naszemu ograniczonemu zrozumieniu psychologii leżącej u podstaw problemów naszego związku. Byliśmy w miejscu, w którym nieustannie broniliśmy się przed sobą. Nasze dzieciństwo chwyciło za miecze i powiedziało: „Zrób to, co najgorsze”, i zaczęła się szermierka słowna (i fizyczna).

Zdaliśmy sobie sprawę, że zbyt łatwo jest się poddać i po prostu pozwolić, aby materiał naszego związku został rozerwany i odrzucony. Podczas gdy niektóre pary lgną do siebie w chwilach rozpaczy, inne po prostu się poddają. Paul i ja nie zdawaliśmy sobie sprawy, że trzymanie się siebie nawzajem nie rozwiąże naszych problemów, a czasami nawet je pogorszy. Próbowaliśmy szukać pomocy, ale nie mogliśmy znaleźć terapeuty, którego porady miałyby pomóc nam obojgu jako jednostce. Nasz związek był w burzliwym miejscu. Wchodziliśmy we wczesne etapy co najmniej trzech z Czterech Jeźdźców, wywołując falę emocji z dzieciństwa, wywołując relacyjne tsunami w naszym życiu.

Mój mąż i ja nie mieliśmy pojęcia, do czego się zobowiązaliśmy, kiedy zdecydowaliśmy, że nie możemy się od siebie oddzielić. Nie było podręcznika ani przewodnika na temat tego, jak bardzo twoje działania i reakcje wpływają na znaczącą osobę w twoim życiu. Podobnie jak w przypadku rodzicielstwa, otrzymujesz serce i życie osoby, za którą możesz być odpowiedzialny, a mimo to instrukcje są pomijane.


Potem znaleźliśmy Julie Glory, cudownie wnikliwą i mądrą kobietę. Ten pokrewny duch zabrał nasz zraniony związek i zaczął delikatnie pielęgnować nas z powrotem do początkowych etapów zdrowia. To ciekawe, jak relacje łączą cię z kimś emocjonalnie. Trudności i triumfy działają jak koła ratunkowe, ucząc, jak ufać swojemu partnerowi. Nasz związek był jak boja w ciemnej burzy życia i trzymaliśmy się siebie, ponieważ było to wszystko, co mieliśmy i wszystko, co wiedzieliśmy.

Dzięki poradnictwu, mentoringowi i opiece Julie nasz związek przetrwał wiele z tych burz, pozwalając nam uleczyć siebie i siebie nawzajem. Metoda Chwały wywarła trwały wpływ na nasze życie i nasz związek. Mówiąc najprościej, Julie nauczyła nas leczyć. Uświadomiła nam nie tylko nasz ból, ale przede wszystkim jego źródło. To dało nam odwagę, by szukać uzdrowienia nie tylko dla siebie, ale także jako zespół. Staliśmy się jak „ranni uzdrowiciele”, próbując nie tylko wyleczyć się z bólu i traumy własnego dzieciństwa, ale także wybaczyć sobie nawzajem ból, który spowodowaliśmy. Po wyzdrowieniu ustaliliśmy Rodzina miejska w 2007 roku, aby spłacić ją dalej służąc młodzieży w naszej społeczności.


Dorastając razem, wiedziałem jedno na pewno: kochałem tego mężczyznę. Strach jest kuszącą bronią dla par, ale przy odpowiednim treningu możesz przestać ulegać strachowi i zacząć leczyć. Paul i ja nauczyliśmy się, że chociaż możemy nigdy w pełni nie wyzdrowieć z traum z przeszłości, to nasza cierpliwość i miłość do siebie nawzajem umożliwiły rozkwit naszego związku. Musimy za to podziękować Julie Glory — bez niej nadal bylibyśmy zagubieni na morzu.