Jak wczesne style przywiązania mogą wpływać na późniejsze relacje


Jak wczesne style przywiązania mogą wpływać na późniejsze relacje

Czy zmagasz się z niepewnością w związkach? Być może kochasz pościg, ale nie możesz się zaangażować. A może pociągają Cię tylko ci, którzy już są „zabrani”? Może, tak jak ja młodsza, nie możesz się zrelaksować w miłości, zawsze niespokojny; bez względu na to, jak wiele zapewnisz, to nie wystarczy. Żyjesz w strachu. Straty. Porzucenie. A jednak chcesz też więcej miejsca.


Jeśli chodzi o miłość, pożądanie i związki, istnieje tysiąc różnych sposobów, aby utknąć – na przykład pójście na niewłaściwą osobę lub zbyt szybki upadek, współzależność i „zatracenie się” lub po prostu całkowite uniknięcie całej tej gnębiącej firmy i odrzucenie jakiekolwiek ryzyko.

Mniej łatwe jest oderwanie się. Rozplątywanie węzłów jest trudne, a wybór różnych sposobów relacji może być przerażający, gdy jesteś przyzwyczajony do samoobrony. Jeśli chcesz dokonywać zdrowszych, bardziej pewnych wyborów w związkach, potrzebujesz odwagi, wiary i chęci.

Najpierw musisz być otwarty na introspekcję, zaczynając od zidentyfikowania swoich wzorców w związkach, a następnie zaczynając pytać, dlaczego:dlaczego mógłbym zachowywać się w ten sposób? Jaka jest moja motywacja? Jaki jest strach? A skąd to może pochodzić? Kiedy po raz pierwszy zdałem sobie z tego sprawę?

Kluczowym słowem jest tutajprzywiązanie,zdefiniowany przez Johna Bowlby'ego, założyciela teorii przywiązania, jako „głęboką i trwałą więź emocjonalną, która łączy jedną osobę z drugą w czasie i przestrzeni”. Zgodnie z teorią przywiązania, każdy z nas ma swój preferowany „styl przywiązania”, zwykle będący wynikiem dzieciństwa – a dokładniej, jak nasi opiekunowie odnosili się do nas, gdy byliśmy młodzi i czego nauczyliśmy się o niezależności, zależności, przyjmowaniu i dawaniu miłości/ wsparcie/uczucie.


Ważną rzeczą do zapamiętania jest tutaj to, że przywiązanie, a w szczególności nasze wczesne postacie przywiązania, mogą wpływać na to, kogo wybierzemy jako naszych partnerów seksualnych lub romantycznych w przyszłości. Jako genialna psychoterapeutka i ekspertka od związków, Esther Perel znana jest z tego, że mówi: „Powiedz mi, jak byłeś kochany, a powiem ci, jak się kochasz”. Myślę, że przez „kochać się” ma na myśli to, jak tyrobićmiłość — jak podchodzisz do bliskości, intymności, randek i romansów.

Współczesna teoria przywiązania ma więcej warstw i złożoności, ale na razie powiedzmy, że istnieją cztery główne style przywiązania: bezpieczny, niepewny-unikający, niepewny-niepokojący i niezorganizowany. Ci, którzy mają bezpieczny styl przywiązania, będą mieli tendencję do znajdowania relacji – intymności, zaangażowania i więzi – o wiele łatwiej i prostszych niż inni. Ci szczęściarze nauczyli się wcześnie dzięki rodzicielstwu, że (choć może nie było to idealne) było wystarczająco dobre, że można bezpiecznie polegać na ludziach. Nauczyli się również tolerować rozczarowanie bez załamywania się – to zawiedzienie nie musi prowadzić do zamknięcia.


Osoby z niepewnym i unikającym stylem przywiązania zwykle doświadczyły albo 1) rodziców, którzy nadmiernie lekceważyli swoje uczucia (w ten sposób nauczyli się zamykać swoje uczucia i mieli trudności z nawiązaniem więzi lub pokazania się) lub 2) rodziców, którzy byli nadmiernie pochłonięcie (niepozwalając im na wystarczająco dużo osobistej lub emocjonalnej przestrzeni, tak że zaczęli się bać, że kiedykolwiek pozwolą komuś ponownie się zbliżyć, aby nie zostali ponownie pochłonięci).

Osoby z niepewnymi stylami lękowego przywiązania (*fale*) zwykle miały niewiarygodnych rodziców — kochających, wspierających i dostępnych w jednej chwili, a niedostępnych, a nawet zagrażających w następnej — więc nigdy nie zinternalizowały wystarczającego bezpieczeństwa, aby wyjść w świat, czując się naprawdę solidnie w sobie. . Tym typom bardzo trudno jest ufać innym (i sobie) w dorosłym związkach – ała – i mogą być dość dramatyczne w sprawach, ponieważ są szanse, że ambiwalentne wsparcie rodziców oznaczało, że również nie nauczyli się, jak się uspokajać.


Zarówno typ unikający, jak i lękliwy mają głęboko zakorzeniony strach przed porzuceniem, ale osoba unikająca próbuje stłumić ten strach, odpychając ludzi / nie zbliżając się, a osoba niespokojna próbuje to zrobić, lgnąc lub wymagając. Dodam, że to są cechy surowe i ogólne.

Dla osób z niepewnym i zdezorganizowanym stylem przywiązania życie jest jeszcze bardziej zagmatwane: rodzice byli tak niewiarygodni, że byli agresywni lub być może całkowicie zamknięci / przygnębieni; dziecko było czasami przerażone osobą, która powinna się nim opiekować, więc wszystko jest niesamowicie zagmatwane. Miłość, której nauczyłem się w dzieciństwie, jest w tym przypadku mylona z nadużyciami, zaniedbaniem lub poważnym porzuceniem. Te typy często kończą się nadużyciami, nie wiedząc świadomie, jak się tam dostały.

Uff. To całkiem sporo. Jeśli nadal czytasz, a zwłaszcza jeśli wcześniej tego nie słyszałeś, po prostu oddychaj. Łatwo jest poczuć się przytłoczonym lub przygnębionym, jeśli widzisz siebie w którymś z niepewnych typów. Na szczęście opinia ekspertów (i moje doświadczenie) sugeruje, że niepewne wzorce przywiązania można poprawić, a nawet wyleczyć dzięki istnieniu długotrwałych relacji z przyjaciółmi, kochankami, małżonkami, terapeutami, a czasem nawet zwierzętami domowymi.

Umieśćmy to wszystko w kontekście na przykładzie. Zamierzam wykorzystać jednego z moich najbliższych przyjaciół, kogoś z niepewnym stylem przywiązania najlepiej opisanym jako lęk-unikanie. (O tak, zapomniałam wspomnieć o tym małym perełce: osoby z lękowym przywiązaniem też potrafią unikać, przeskakują z jednej skrajności w drugą, ale rzadko czują się bezpiecznie). kobieta” cztery razy w ciągu trzech lat i przyznaje, że pociąga ją na wpół niedostępna kochanka w sposób, który może czuć się niezdrowo.


Jak wielu z nas, moja przyjaciółka uwielbia początek rzeczy – ten pierwszy pocałunek, uderzenie dopaminy, gdy jej telefon dzwoni z podniecającą wiadomością, szybkie odbijanie e-maili w tę iz powrotem, gdy intryga gęstnieje i rośnie.

Jest fascynujący, czasem obsesyjny, a niektórzy mogą powiedzieć, że uzależnia. W pewnym momencie podczas zalotów przeradza się w cierpienie, gdy moja przyjaciółka znajduje się w znajomej sytuacji i potrzebuje wsparcia od swojego kochanka, o którym jest przekonana, że ​​się wycofuje. Albo ją dostaje i nie daje jej to nasycenia, albo, co gorsza, nie otrzymuje otuchy, prawdopodobnie dlatego, że wybrała kogoś, kto nie może tego dać. Wtedy pojawia się to stare, bolesne uczucie tęsknoty:dlaczego nie chce mnie tak, jak ja chcę jego? Czuję się zapomniany – minęło sześć godzin, dlaczego nie odpowiedział, gdzie się podział? Może jeśli ponownie wyślę wiadomość, jeśli wykażę większe zainteresowanie, zaoferuję więcej wsparcia, oddzwoni do mnie.

Możesz zasugerować, że jest to nieunikniona konsekwencja dla każdej osoby, która angażuje się w małżeństwo lub, jeśli jesteś naprawdę krytyczny, możesz nazwać to karmą. Jednak ocenianie w ten sposób oznacza pominięcie szerszego obrazu. Zamiast tego powinniśmy być ciekawi korzeni lub motywacji każdego wzorca autodestrukcyjnego. Kiedy dowiadujemy się o historii mojego przyjaciela, sprawy nabierają sensu i (mam nadzieję) jesteśmy w stanie uzyskać więcej współczucia. Jej ojciec był trzydzieści lat starszy od matki. Cała trójka nigdy nie mieszkała razem, chociaż łączyła się z nim w weekendy i święta. Jeśli chodzi o styl przywiązania mojej koleżanki, który najsilniej rozwija się we wczesnym dzieciństwie, doświadczyła ojca, który już był kusząco niekonsekwentny – zarówno „tam, jak i wtedy-nie-tam”. Potem, gdy miała pięć lat, odszedł całkowicie, nawet bez odpowiedniego pożegnania.

Co gorsza, matka mojej koleżanki, chociaż jestem pewna, że ​​robiła wszystko, co w jej mocy, nie była w stanie pomóc córce po stracie ojca, ponieważ ona też miała złamane serce. Nic nie zostało przepracowane ani rozwiązane. Moja przyjaciółka dowiedziała się, że kiedy była naprawdę zdruzgotana, nikt jej nie pomagał, więc nabrała umiejętności zamykania trudnych uczuć i po prostu „robienia z tym”. W wieku 11 lat poszła do szkoły z internatem, gdzie, jak mówi, była szczęśliwsza niż w domu.

Oczywiście jest coś więcej w tej historii i podzieliłem się tylko tym, co wiem i wszystkim z punktu widzenia mojego przyjaciela (lub mojego) punktu widzenia. Mimo to trudno nie współczuć mojej przyjaciółce teraz, gdy znamy trochę jej historii i trochę lepiej ją rozumiemy. Trudno też sobie wyobrazić, że te młodsze doświadczenia porzucenia i poczucia braku wsparcia nie ukształtowały jej podejścia do przyszłych związków, zarówno pod względem tego, co daje, jak i tego, czego oczekuje, na co zasługuje.

Z mojego doświadczenia, zarówno jako terapeutki, jak i osoby, która spędziła większość swojego romantycznego życia dotknięta niespokojnym stylem przywiązania, przyciągamy partnerów, którzy są mniej więcej tak dostępni emocjonalnie jak my. Jedynym sposobem, w jaki możemy zacząć mieć bardziej satysfakcjonujące relacje intymne, nie jest próba zmiany naszych partnerów (którzy wybieramy, zmieni się raczej tak jak my), ale skupienie się na sobie; uczenie się doceniania i ufania sobie; praca nad osiągnięciem „współzależności”, w której możemy zwracać się o pomoc do innych, ale także pielęgnować siebie.