Będziemy smucić się na zawsze, ponieważ kochamy na zawsze


Będziemy smucić się na zawsze, ponieważ kochamy na zawsze

Sześć słów zmieniło moje życie na zawsze. 'Tak mi przykro. Nie ma bicia serca”. Jednego dnia moje dziecko było całkowicie zdrowe, kopało i wierciło się we mnie, a następnego dnia już go nie było.


Byłam w 35 tygodniu ciąży, kiedy zmarło moje dziecko. Nic nie wskazywało na to, że coś jest nie tak, więc nie byłam przygotowana na potop zamieszania, bólu i żalu, który nastąpił po tych sześciu słowach. W mniej niż trzy sekundy mój świat został całkowicie zmieniony. Moja nowa rzeczywistość oznaczała, że ​​musiałam zadzwonić do męża, aby powiedzieć mu, że nasze dziecko umarło, przejść przez agonię porodu, ale nigdy nie zobaczyć, jak mój piękny chłopiec bierze choćby jeden oddech i wyjaśnić moim dzieciom, że ich młodszy brat nigdy nie przyjdzie Dom.

Kilka godzin po tym, jak urodziłam Bodie, moja pielęgniarka poporodowa przyszła, żeby zmierzyć mi ciśnienie. Poinformowała mnie, że dziecko, które przychodzi po poronieniu lub porodzie martwym, nazywa się „tęczowym dzieckiem”. Wyjaśniła, że ​​tęczowe dziecko pomogłoby mi „poruszać się dalej”. Trzymałem w ramionach mojego słodkiego chłopca, nieruchomego, cichego i absolutnie doskonałego, kiedy mówiła. Wymamrotałem coś o tym, że usłyszałem ten termin i modliłem się, żeby szybko odeszła.

Moje doświadczenie z lekarzem, którego próby pocieszenia mnie były lekceważące i powodowały więcej bólu, nie są wyjątkowe. Badania sugerują, że lekarze rutynowo nie doceniają poziomu i czasu trwania żałoby doświadczane przez rodziców martwo urodzonych dzieci. Wiedziałem, że jej słowa zostały wypowiedziane w życzliwości i miały dać nadzieję, ale bolały.

A jeśli nie mogłabym mieć kolejnego dziecka? A jeśli nie chcę mieć kolejnego dziecka? Gdybym miał kolejne dziecko, czy to by oznaczało, że próbowałem zastąpić Bodie? Jak mogła nie rozumieć, że byłam zmiażdżona i nigdy nie chciałam nawet myśleć o zobaczeniu kolejnego dziecka? Chciałem tylko zabrać mojego słodkiego chłopca do domu i zapomnieć o tym koszmarze.


Cztery miesiące później opublikowałem na Instagramie zdjęcie rysunku, który moja pięciolatka narysowała dla Bodie z podpisem „Kocham cię, słodki chłopcze”. Powinnam była wrzucić zdjęcie wijącego się dziecka z naklejką „4 miesiące” na jego kombinezonie i notką o tym, jak zaczyna bełkotać i śmiać się ze swojego rodzeństwa. Kilka dni po moim poście znajoma poinformowała mnie, że wspólna znajoma powiedziała, że ​​jest zmęczona widokiem mojej żałoby w mediach społecznościowych i że powinienem już z tym skończyć; nadszedł czas, aby ruszyć dalej. Podziękowałem mojemu przyjacielowi za poinformowanie mnie, zablokowałem wzajemną znajomość na moich kontach w mediach społecznościowych i powiedziałem mojemu mężowi i siostrze o incydencie. Wszyscy zgodziliśmy się, że była niemiła i że nie powinienem jej o tym myśleć.

Pomimo ich rad, przez następny tydzień przyglądałem się każdemu postowi w mediach społecznościowych, który napisałem na temat Bodie i komentarzom, które nastąpiły po nim. Czy nie przekazałam w odpowiedni sposób traumy i cierpienia, jakie odczuwałam po śmierci mojego dziecka? Czy nadmiernie udostępniałem? Dlaczego obchodziło mnie, co ona myśli? Czy moi pozostali przyjaciele myśleli to samo i byli zbyt uprzejmi, żeby cokolwiek powiedzieć? Czy ludzie myśleli, że przesadzam? Czy byłam przesadzona?


Pomimo tych wszystkich miłych słów, które zostały wypowiedziane do mnie i wylewu wsparcia, które czułem od członków rodziny i przyjaciół, zwątpienie w siebie trwało, dopóki nie zobaczyłem posta na Facebooku w grupie dla pogrążonych w żałobie rodziców. Matka opłakująca stratę swojej 21-letniej córki wyjaśniła, że ​​zamieszczanie wspomnień i zdjęć jej córki przyniosło jej spokój, ale martwiła się, że ludzie irytują się jej niezdolnością do dalszego życia.

Czytając ten post, wiedziałam, że nie zwariowałam, że nadal tęsknię za Bodiem i upamiętniam go, tak jak ona nie zwariowała, że ​​chciała pamiętać i świętować życie swojej córki. Jest moim dzieckiem, a cierpienie rodzica, który stracił dziecko, bez względu na jego wiek, nie jest czymś, co inni, którzy nie doświadczyli tego rodzaju straty, nie są w stanie w pełni pojąć.


Każdy powinien mieć możliwość żałoby na własnych warunkach i według własnego harmonogramu. Rodzice w żałobie muszą zostać zweryfikowani i wspierane w ich wysiłkach na rzecz upamiętnienia i upamiętnienia swoich dzieci. Nie ma ograniczeń co do głębokości i czasu trwania żalu i bólu związanego ze śmiercią dziecka.

Nie gniewam się, że moje dziecko umarło, ani nie gniewam się, że niektórzy ludzie nie rozumieją żalu. Jestem smutna. Muszę być smutny bez poczucia, że ​​jestem szalony i nie pytać, czy inni myślą, że jestem szalony. Każdego ranka, kiedy się budzę, moją pierwszą myślą jest: „Bodie odszedł. Moje dziecko wciąż nie żyje. Nigdy nie pójdę dalej, ponieważ ta strata jest teraz zintegrowana z moim codziennym życiem; Zawsze będę go kochać, tęsknić za nim i pamiętać o nim.