Małżeństwo to coś więcej niż zaznaczenie skrzynki na liście rzeczy do zrobienia


Małżeństwo to coś więcej niż zaznaczenie skrzynki na liście rzeczy do zrobienia

Niedawno dokonałam zaskakującej kalkulacji na temat mojego małżeństwa: mój mąż Marc i ja spędzamy razem około czterech godzin, tylko my, każdego tygodnia. To około 3,5% z naszych 119 godzin czuwania.


3,5%!?

Jesteśmy ze sobą dużo więcej godzin, alerazemto inna historia. Przebywanie w tym samym domu niekoniecznie stanowi razem. Ani siedzenie obok siebie i oglądanie filmu. Jedziesz samochodem, gdy odbieram e-maile na telefonie? Znowu nie razem.

Kluczowym słowem jest tutajrazem, czyli nie tylko bliskość; to obecność i skupienie.

Kilka tygodni temu z powrotem na kanapie terapeuty małżeńskiego dr Sean pochylił się do przodu ze swojego miękkiego krzesła i zapytał: „Kiedy znajdujecie czas na wspólne życie?”


„To proste” — odpowiedziałem, wyciągając kalendarz ze smartfona. „Mamy randki w soboty i odkładamy 30 minut w każdy poniedziałek i czwartek rano”.

– Jak wydajnie – zachichotał. Nie chciał tego jako komplement.


Przyznam, że Marc i ja mamy bardzo udane małżeństwo. On chodzi na siłownię we wtorki, czwartki i niedziele, a ja chodzę w inne dni. Kto nie jest na siłowni, robi obiad i śniadanie. W nocy gotuje, a ja sprzątam. Potem zmieniamy się z każdym z dwojga dzieciaków. Istnieje wiele innych przykładów, z których każdy przedstawia argumenty wskazujące na tę trudną prawdę:

Patrząc wstecz, widzę dokładnie, kiedy nasze małżeństwo rozdzieliło się jak dwie równoległe linie kolejowe. To było tuż po narodzinach naszej drugiej córki, kiedy „dziel i rządź” stało się mantrą życia pogrzebanego oszałamiającą lawiną radosnych, ale uciążliwych obowiązków.


We wczesnych latach robienie czegokolwiek w czteroosobowej rodzinie wydawało się tak wielką pracą. Tak więc chodziliśmy tam i z powrotem między załatwianiem sprawunków a opieką nad dziećmi. Jakimś cudem każdemu z nas udało się wyrwać kilka godzin troski o siebie każdego tygodnia (ćwiczenia, czas z przyjaciółmi, masaż), ale czas spędzony razem poza randką często wydawał się niepraktyczny, jeśli nie niemożliwy.

Dziel i rządź to nasz sposób na przetrwanie. I tak właśnie kończyliśmy z czterema godzinami „nas czasu” tygodniowo. Dziel i rządź to nasza rzeczywistość od siedmiu lat. Działało dobrze, dopóki nie zadziałało.

„Wybierasz funkcję, a nie uczucie” – powiedział dr Sean. On miał rację. Moje życie jest pełne harmonogramów, blokad czasowych, list kontrolnych i rutyny. Ma porządek, niezawodność i przewidywalność. Jest zaplanowany, zorganizowany i skuteczny, ale ma też radość, miłość i śmiech. Nasze dzieci czują się niezmiernie cenione, wiedząc, że są stabilne i bezpieczne w naszym życiu.

Ale Marc i ja? Cóż, znaleźliśmy się na liście kontrolnej. A małżeństwo nie może przetrwać jako kratka do sprawdzenia.


Teraz zdaję sobie sprawę, że wspólnota może być bezcelowa, bezmyślna, bezcelowa, a nawet bezowocna, ale nigdy nie jest bez znaczenia. Mogę siedzieć i rozmawiać z Markiem, podczas gdy on gotuje obiad, chociaż wykorzystanie tych 30 minut na odesłanie e-maila lub odebranie w domu może mieć więcej sensu. Mogę wyskoczyć z łóżka o 5 rano, aby rozpocząć dzień, lub mogę zostać 30 minut dłużej, aby się przytulić.

Te 30 minut nie jest zmarnowaną częścią mojego życia. To jest moje życie. Te ubrania, które trzeba złożyć? Możemy je złożyć razem. Ten lunch, który oboje musimy zjeść? Z pewnością powinniśmy jeść go razem kilka razy w tygodniu, ponieważ oboje pracujemy z domu.

Tam, gdzie kiedyś czułem się głodny czasu i nałożony, teraz zacząłem kultywować „pochylanie się” do wszystkich skrzyżowań, które pojawiają się w moim życiu z Markiem. Razem to zobowiązanie, sposób na życie i stan umysłu.

Jeśli moje życie jest zorganizowane tak, aby zrobić jak najwięcej w ciągu jednego dnia, a tak było, to wydajność ma duże znaczenie. Ale kiedy pola do zaznaczenia i listy rzeczy do zrobienia zajmują miejsce na tylnym siedzeniu dla miłości i wspólnoty, sposób, w jaki pracuję przez moje dni, zaczyna wyglądać i czuć się zupełnie inaczej. Jestem otwarta, dostępna i łatwa. I to jest dobre dla mnie i dla wszystkich ludzi wokół mnie.

„Wydajność to robienie rzeczy właściwie”, cytuje się słowa autora Petera Druckera. „Skuteczność to robienie właściwych rzeczy”. To mądra rada dla menedżerów, ale ważna rada dla małżeństw.