Proś swojego partnera o taniec


Proś swojego partnera o taniec

To był 1976 rok, a ja miałem 14 lat. Sock Hop pojawiał się tylko od czasu do czasu w gimnazjum, ale za każdym razem był tworzony z oczekiwaniem i przerażeniem, mieszanką emocji, którą trudno zrozumieć każdemu 14-latkowi.


Była piątkowa godzina lunchu. Światła były przyciemnione, dyskotekowa kula toczyła się i trwał taniec. Och, nie zapominajmy, że buty pozostawiono pod drzwiami, stąd nazwa „Sock Hop”. W końcu była to sala gimnastyczna.

Ale dopiero po zdjęciu butów i rozpoczęciu muzyki rozpoczął się dramat. Wraz ze strachem. Niezmiennie dziewczyny kończyły po jednej stronie podłogi, a chłopcy po drugiej.

Mieliśmy 13 i 14 lat, a pomysł rozmowy z dziewczyną, nie mówiąc już o poproszeniu jej do tańca, był równie przerażający, jak zejście z klifu. Przynajmniej dla niektórych z nas. Pamiętam, jak stałem po „bocznej stronie” sali gimnastycznej z plecami przypiętymi do ściany, jakbym była tam zszyta.

W końcu nadejdzie moment, na który wszyscy czekali. Dwie lub trzy odważne dusze przemierzyły rozległą przestrzeń pod kulą dyskotekową, a każda z nich prosiła dziewczynę, aby dołączyła do niego na parkiecie. Czy powie tak? A może zostanie odrzucony, by wszyscy to zobaczyli, i będzie musiał odbyć podróż z powrotem po podłodze, samotny i upokorzony?


Za nimi podążała następna grupa, i następna, aż podłoga była zatłoczona od podskakujących skarpetek, machających głowami nastolatków.

Ale kiedy stałem zamrożony (wraz z moimi przerażonymi i nadmiernie ostrożnymi przyjaciółmi) podziwiałem to zjawisko. Z mojej perspektywy działo się coś niezwykłego. Ci chłopcy, moi rówieśnicy, szli po podłodze i oferowali się w tak niebezpieczny sposób. W taki sposób, aby dziewczyna miała wszelką moc na świecie, by spełnić jego życzenie lub odrzucić go w odrzuceniu i upokorzeniu. I dla pewności czasami tak właśnie się stało.


Skąd wzięli taką odwagę i pewność siebie? Nie mogłem tego pojąć. Żałowałem, że go nie mam, ale jakoś ryzyko odrzucenia i strach przed ujawnieniem wydawały mi się zbyt duże. Najbezpieczniej czułem się z plecami mocno przypiętymi do ściany.

W końcu całkowicie przestałem uczestniczyć w rytuale Sock Hop. Powiedziałem sobie, że mam ważniejsze rzeczy do zrobienia, ale prawda była taka, że ​​napięcie, które czułem, stało się zbyt duże. Czułem się pokonany, jakbym się poddał. Nadal jest mi trochę smutno, kiedy piszę o tym po latach.


Ale odkąd skończyłam 14 lat, dotarło do mnie, że „podłoga gimnastyczna” jest trochę przysłowiowa. Wydaje się, że nadal pojawia się w moim życiu w moich relacjach z żoną dość regularnie. Pojawia się za każdym razem, gdy mam życzenie, aby kobieta po drugiej stronie kuli dyskotekowej (również na szczęście przysłowiowo) miała moc przyznania lub wstrzymania.

Prawda jest taka, że ​​moja żona nie jest kobietą, którą podziwiałem z daleka, ale nigdy z nią nie rozmawiałem. Wiem, że mnie kocha i troskliwie trzyma moje serce. Więc stawki są trochę inne. Ale regularnie jestem oszołomiony tym, jak często muszę odrywać plecy od ściany, aby poprosić ją do tańca. Czasami taniec jest dosłowny.

Jesienią ubiegłego roku byliśmy na ślubie naszego syna w Bostonie. Był taniec i przez chwilę znów poczułem 14 lat. Mam ją poprosić do tańca? Czy zechce, czy potajemnie ma nadzieję, że nie zapytam? Czy będę wyglądać na głupca i ją zawstydzić?

Ale częściej taniec jest mniej dosłowny. Zdarza się, gdy muszę jej odsłonić swój wewnętrzny świat. Moje obawy, moje życzenia i marzenia. Moje porażki. Przyznając, że się myliłem. Uznać, że mimo tych obaw jestem całkowicie zależny od jej akceptacji. Albo kiedy moje życzenia są sprzeczne z jej i istnieje szansa na kłótnię.


Właśnie w takich sytuacjach dziwnie czuję się 14 lat i znów muszę przejść przez tę samą podłogę siłowni i po prostu ofiarować się jej. Za każdym razem, gdy to robię, dzieje się coś pięknego. Z drżącym sercem odsłaniam się, a żona mi odpowiada. Powstaje intymny taniec, pełen niemożliwych do przewidzenia zwrotów akcji. I jakoś, w sposób trudny do ujęcia w słowa, łączy nas ze sobą i pogłębia naszą relację.

Muszę przyznać, że są chwile, kiedy oderwanie się od ściany wydaje mi się po prostu zbyt trudne. Utknąłem w sobie, gdy piosenka się kończy, a chwila mija. Za każdym razem czuję smutek. Jakbym się poddał.

A potem są chwile, kiedy przechodzę przez podłogę i tak naprawdę to nie działa. Tak, to wciąż coś. Ale odkryłem, że tak naprawdę nie czuję się tak źle, jak przypięcie pleców do ściany, gdy piosenka się kończy.

Odwaga, by się pokazać, jest w rzeczywistości mniej ryzykowna niż pozostanie w miejscu. To jest coś, o czym chciałbym wiedzieć w wieku 14 lat.

Więc przez to wszystko myślę, że coś wymyśliłem. Nauczyłam się, że aby tańczyć, musisz przejść przez parkiet i zaoferować siebie, dając partnerowi możliwość zaakceptowania lub odrzucenia Ciebie.

Bez tej bezbronnej oferty taniec nigdy nie może się wydarzyć. To może być cholernie przerażające, ale taniec jest tego wart.