Jeśli nie śledziłeś tego, spędziliśmy ostatnie kilka tygodni na blogu The Glory Relationship, omawiając Czterech Jeźdźców Dr Glory i ich antidotum w kontekście samoopieki. W zeszłym tygodniu Zach przedstawił nam trzeciego jeźdźca: defensywność. Dziś kontynuujemy dyskusję.
Defensywność może wydawać się najmilszym z jeźdźców. Nie atakuje… to nie miało tego na myśli… i na pewno nie zrobiło nic złego. Nigdy.
W rzeczywistości defensywność jest bardzo skomplikowana i niezbyt milutka, szczególnie ze względu na jej pozornie nieszkodliwą i uzależniającą naturę. W końcu jest to naturalna reakcja na postrzegany atak. Wszyscy wiemy, jak łatwo jest się bronić, nawet będąc defensywnym!
Kiedy pozwalamy sobie na rutynową postawę defensywną w związku, przyzwyczajamy się do radzenia sobie z problemami poprzez wypychanie ich poza zasięg wzroku i myśli. Zaprzeczamy ich istnieniu, a następnie bezpośrednio/pośrednio obwiniamy o wszystko naszego partnera. Pamiętaj, że kiedy przyjmujemy postawę defensywną, reagujemy na usłyszenie o problemie albo słusznym oburzeniem, kontratakiem, albo zachowując się jak niewinna ofiara. Przyjrzyjmy się, jak wygląda wiktymizacja:
Mistrzowie relacji rozumieją, że patrzenie w drugą stronę i zaprzeczanie istnieniu problemu nie jest biernym działaniem. Patrzenie w drugą stronę nie zdarza się tak po prostu. To bardzo świadoma decyzja, żeby – wybaczcie naszym Francuzom – nie trwonić. Jeśli jeden z partnerów bezpośrednio lub pośrednio wyrazi, że nie gwiżdże, cała odpowiedzialność spada na drugiego. Kiedy się odwracamy, równie dobrze możemy mówić:„Poradzisz sobie z tym! Sam! Będę tutaj, jak zwykle załatwiając swoje sprawy.
Kiedy stajemy się defensywni i mówimy:„To nie byłem ja!”to ogólnie oznacza,'To byłeś ty!'Można to łatwo zrozumieć w słynnym wierszyk dla dzieci ,„Kto ukradł ciastko ze słoika z ciastkami?”
Problem polega na tym, że znalezienie kogoś, kogo można obwiniać, zwykle nie rozwiązuje problemu („Czy to nie ja!” 'Więc kto?') Pod koniec rozmowy nadal brakuje plików cookie, a ktoś nie chce, aby były. Pozostaje to do omówienia zarówno w przykładzie, jak i w rymie.
Poddanie się pokusie obrony zwykle prowadzi do dalszego konfliktu. Podobnie jak powszechny wariant: znalezienie kogoś, kogo można obwiniać, w celu uzyskania natychmiastowej ulgi od stresu.
Te strategie radzenia sobie z pewnością nie dają możliwości produktywnego połączenia. Nie pozwalają nam połączyć się jako zespół, aby rozwiązać problem – szukać brakujących plików cookie lub omawiać różnice w perspektywach, potrzebach lub granicach. Uniemożliwiają nam pójście naprzód z lepszym zrozumieniem siebie nawzajem.
Otrzeźwiająca prawda jest taka, że kiedy pozwalamy jeźdźcowi Defensywy uciec na wolność, zgłaszamy się do wzajemnego nieszczęścia. Nieprzyjmowanie odpowiedzialności jest toksyczne dla relacji. Zrzekając się odpowiedzialności, myaktywnie wybierajnie dbać o siebie nawzajem.
Praktycznie zapewniamy, że żadne potrzeby nie zostaną zaspokojone, utrudniając życie nie tylko naszym partnerom, ale i nam samym. Utrwalamy wzajemnie destrukcyjne wzorce relacji. To nie jest samoopieka.
Co możemy zrobić inaczej? Co dr. John i Julie Glory mają do powiedzenia o tym wszystkim? W naszym następnym poście mamy szczęście usłyszeć od nich bezpośrednio, więc bądźcie czujni!